Warto wozić ze sobą jedzenie w samochodzie. Nie wiadomo kiedy i w jakich okolicznościach się przyda. Wczoraj wracając od znajomych, około 23 zatrzymał mnie szanowny młodszy aspirant. Wysiadłam. Popatrzyłam ze strachem-rzeczywiście jakiś młody i udawał groźnego (taka branża), pomyślałam pewnie zechce się wykazać i wlepi mi bogaty mandat. O ja biedna ^^. Nie wiedziałam tylko za co, ale byłam pewna, że na bank coś znajdzie. Brak lewego światła mijania. A skąd Pani wraca? Od znajomych. A z daleka? Około 40 km stąd. Była impreza? Była. A jak się Pani bawiła? Dobrze, tylko, że jedzenie średnio mi smakowało. Piła Pani? Nie, bo nie było nic dobrego. Poproszę dmuchnąć i jeszcze dowód rejestracyjny. Wsiadam z powrotem do auta, aby znaleźć w mojej torebce bez dna dokumenty...Mówiła Pani, że jedzenie nie smakowało, ale wraca Pani z jedzeniem...Yyy, a taak, zapomniałam wyjąć drugie pudełko z ciastem, gdy zajechałam na imprezę. Może się Pan poczęstować. Palpitacji serca o mało nie dostałam, gdy przetrząsałam całą torebkę a nie mogłam nic znaleźć...Uff, znalazł się! A szanowny funkcjonariusz ku mojemu zdziwieniu wziął kawałek ciasta i zaczął spisywać dane z prawa jazdy...Zaniosłam drugiemu policjantowi dowód rejestracyjny. Po chwili ten woła "Tyyyyy, Jaaacek, Pani nie ma przeglądu od 3 tygodni!". Zaglądam mu przez ramię, rzeczywiście- do 2 czerwca... Myślę, shit, leżę...Zastanawiałam się, ile za jazdę bez przeglądu. Przemknęło mi na myśl nawet zaproponować łapówkę, ale nigdy takich interesów nie robiłam, nawet nie wiedziałam jak mam zacząć... A co jeśli się obrażą?! Zaraz ten pierwszy mówi: "Dooooobra... za to ma dobre ciasto, chyba z jagodami...oddaję prawo jazdy, Leszek! Zwróć Pani dowód! Dziś tylko pouczenie. Wymieni Pani żarówkę i zrobi ten przegląd" To, to ja już pojadę, weźcie sobie Panowie całe, dziękuję i życzę smacznego O o. Czy to byli policjanci?!
W sumie dobrze się stało, bo gdy wróciłam do domu, to okazało się, że w portfelu w gotówce miałam 10 zł po 5 zł :P :P
"Policjanty" policjantami, a ja do Was z propozycją iście imprezową, czyli dziś coś na grilla. Przepis na te szaszłyki wielokrotnie wypróbowałam w ubiegłym roku, ale dopiero teraz mi się przypomniał, bo akurat wczorajsze spotkanie było w formie grilla. Oczywiście najważniejsza jest tu marynata, a reszta to już Wasza wyobraźnia :)
- podwójna pierś z kurczaka
- 50 ml ciemnego sosu sojowego
- 2 łyżki musztardy
- 2 łyżki miodu (nie cukru!)
- 1,5-2 ząbki czosnku
- 50 ml oleju
- kilka gałązek bazylii
Ponadto:
- 1 czerwona papryka
- 1 średnia cukinia
- kilka pieczarek
- 1 mała cebula
Pierś z kurczaka umyć, osuszyć, pokroić w małe kawałki.
Marynata: Sos wymieszać z musztardą, miodem i olejem. Czosnek przecisnąć przez praskę, lub drobno pokroić, a listki bazylii porwać na większe kawałki, tak, aby można było ją później, przed pieczeniem wyjąć z marynaty. Całość połączyć i wmieszać kawałki kurczaka. Wstawić do lodówki na parę godzin a najlepiej na całą noc-dzień przed grillowaniem.
Warzywa umyć i osuszyć. Paprykę pokroić w kwadratowe cząstki. Cukinii nie obierać, pokroić najpierw w plastry, a potem na ćwiartki. Pieczarki podzielić na plastry, a z cebulą miałam problem, ale ostatecznie każdą warstwę cebuli kroiłam oddzielnie na części.
Przed grillowaniem mięso wyjąć z marynaty usuwając jednocześnie bazylię. Na patyczki do szaszłyków nadziewać kolejno wg upodobania.
Szaszłyki należy piec na tacce. Marynaty na kawałkach mięsa jest dosyć dużo i gdy piekłam je pierwszy raz, to nieco się przypaliły i dodatkowo miałam mały problem z umyciem rusztu :p
Podawać z sosem czosnkowym lub bbq oraz grzankami.
Ostatnio znalazłam pendriva z muzyką z 2011 roku i tak mi się przypomniała Imany :)
L.P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz